Ludzie, którzy wiedzą wszystko o swojej przeszłości i korzeniach, lepiej radzą sobie w życiu!

Nawet jeśli nie odkrył niczego znaczącego, mógł przynajmniej powiadomić ją, co zrobił do tej pory.
Wykręciła numer detektywa, lecz w słuchawce usłyszała automatyczną sekretarkę. Zrezygnowała z pozostawiania wiadomości i rozłączyła się.
Zeszła na dół i zastała Nikki w salonie, pochyloną nad jednym ze swoich podręczników.
- Chodź na górę, zrobimy inhalację - powiedziała.
- Już zrobiłam z tatą - odparła dziewczynka.
- Ach tak? A co ze śniadaniem?
- Także już zjedliśmy.
- O której w takim razie wstaliście? - Koło czwartej.
Angeli niezbyt spodobało się to, że David wstaje tak wcześnie. Kłopoty ze snem są zwykle jednym z objawów depresji... Nie była też zachwycona tym, że córka obudziła się o tak wczesnej porze.
- Jak czuł się tata dziś rano? - zapytała.
- Dobrze. Dzwonił, kiedy brałaś prysznic. Powiedział, że Caroline ma się o wiele lepiej i że będę mogła odwiedzić ją dziś po południu.
- Wspaniale - ucieszyła się Angela.
- Prosił mnie też, bym przypomniała ci o broni - dodała dziewczynka. - Mówił o niej tak, jakbym zupełnie nie wiedziała, co to takiego.
- Po prostu boi się o ciebie - powiedziała matka. - Z bronią nie ma żartów. Strzelba w ręku dziecka może doprowadzić do wielkiej tragedii. Rokrocznie mnóstwo dzieci zabija się przez przypadek z broni swoich rodziców. Wprawdzie najwięcej wypadków jest z pistoletami i rewolwerami, a nie ze strzelbami, ale to niczego nie zmienia.
Angela wyszła do głównego holu i po chwili wróciła stamtąd, trzymając w ręku strzelbę. Wyjęła nabój z ładownicy i pokazała Nikki, jak sprawdzić, czy żadna kula nie została w środku.
Przez następne pół godziny tłumaczyła córce, jak należy posługiwać się bronią; pokazywała, jak sieją odbezpiecza i pociąga za spust. Pozwoliła nawet dziewczynce załadować ją i rozładować, po czym obie poszły za stajnię i każda z nich wystrzeliła po jednym naboju. Nikki doszła do wniosku, że nie lubi strzelania, ponieważ odskakująca kolba uderzyła ją w ramię.
Po powrocie do domu Angela przypomniała córce, że nie wolno jej samej dotykać broni, dziewczynka zaś stwierdziła, że matka niepotrzebnie się martwi, bo tak czy owak nie chce ona mieć z tym przedmiotem nic wspólnego.
Ponieważ było ciepło i słonecznie, Nikki postanowiła pojechać do szkoły na rowerze. Angela patrzyła, jak dziecko zjeżdża z podjazdu, kierując się w stronę miasta, i z zadowoleniem pomyślała, jak dobrze czuje się i wygląda jej córka. Przynajmniej dla Nikki Bartlet nie było złym miejscem.
Niebawem Angela także pojechała do pracy. Zaparkowawszy na zarezerwowanej dla personelu części placu, nie mogła oprzeć się pokusie obejrzenia miejsca, w którym została napadnięta. Zamiast wejść do budynku, ruszyła więc ku kępie drzew oddzielającej od siebie oba parkingi i w rozmiękłej ziemi odnalazła ślady swoich stóp. Bez trudu odszukała również miejsce, gdzie upadła. Odkryła tam też głębokie, podłużne wgłębienie - ślad po uderzeniu pałką. Miał on około czterech cali głębokości i patrząc nań, Angela zadrżała na całym ciele. Przed oczyma ponownie stanęła jej scena z poprzedniej nocy.
Nagle uświadomiła sobie coś, na co wcześniej nie zwróciła uwagi: mężczyzna nawet na moment się nie zawahał. Gdyby nie zdążyła odsunąć się na bok, pałka wylądowałaby prosto na jej głowie. A zatem niewykluczone, że napastnik wcale nie próbował jej zgwałcić: chciał ją zranić, może nawet zabić.
Wróciła myślami do roztrzaskanej czaszki Hodgesa, którą oglądała podczas sekcji zwłok. Wiedziała, że został on zabity za pomocą metalowego łomu. Niewiele brakowało, a jej głowa wyglądałaby podobnie jak czaszka zabitego lekarza!
Wbrew wcześniejszemu postanowieniu zadzwoniła do Robertsona.
- Wiem, w jakiej sprawie pani dzwoni - powiedział poirytowanym głosem szef policji - ale proszę o tym zapomnieć! Nie mogę wysłać tej cegły do laboratorium policji stanowej po to, by zdjęto z niej odciski palców! Zostałbym wyśmiany!
- Nie dzwonię w sprawie cegły - przerwała mu Angela, po czym wyjawiła swoje przypuszczenie, iż człowiek na parkingu wcale nie próbował jej zgwałcić, lecz zabić.
Kiedy skończyła, Robertson zamilkł na tak długo, że zaczęła podejrzewać, iż po prostu się rozłączył.
- Halo? - zapytała w końcu.